Łukasz i Bartosz Jaszczurowie to bracia głuchoniemi. Mieszkają wraz z rodzicami w jednej z dzielnic Bytomia. Opieka nad braćmi wymaga sporych nakładów finansowych - nie chodzi tylko o bieżące wydatki na zakup lekarstw i środków opatrunkowych, ale także o wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne.
Zbierają od 10 lat
Matka braci, pani Joanna Jaszczur napisała niedawno: - Zdajemy sobie sprawę, że potrzebujących jest z każdym dniem coraz więcej, a nasze dzieci od innych różni to, że nie są medialni, nie są mali, nie są uroczy, nie zaśpiewają pięknej piosenki, a nawet sami nie podziękują. Nie potrzebują środków finansowych na operację, która ich uzdrowi, ale będą już potrzebowali pomocy i opieki przez całe życie. Kiedyś myślałam, że z każdym rokiem opieka nad Łukaszem i Bartoszem będzie łatwiejsza, bo przecież my będziemy bardziej doświadczeni. Jak bardzo się myliłam. Z każdym rokiem jest co raz trudniej. Ktoś tam na górze tak zdecydował, a my staramy się być dobrymi rodzicami z całych sił, ale są dni, że tych sił brakuje.
Ta pieniądze przelewa na konto Fundacji "Zdążyć z pomocą", która gromadzi środki na rzecz rehabilitacji Łukasza i Bartosza.
Uśmiechnięte pojemniki
8 lat temu o akcji dowiedział się bytomski społecznik Tomasz Sobczak. Przeczytał o niej w "Życiu Bytomskim" i postanowił pomóc. Dzisiaj koordynuje działania około kilkudziesięciu osób zaangażowanych w sprawę. Bo przyniesienie nakrętek do miejsca zbiórki to dopiero początek. Potem trzeba je zwieźć i zgromadzić w jednym miejscu, a to wymaga już sporej logistyki i zaangażowania.
Na początku było ich 5, teraz jest 9. Tyle, że trzeba je systematycznie opróżniać. Sobczak zorganizował to wszystko logistycznie: nakrętki zwożone są do na parking w Szombierkach. Tam składowane są w specjalnym kontenerze (nakrętki przekazane firmie recyklingowej muszą być suche). Kiedy kontener jest pełen - Jacek Jaszczur przyjeżdża po nakrętki. Żeby zebrać cały kontener, czyli około 1200-1400 kilogramów plastiku trzeba od dwóch do trzech miesięcy. Jedna nakrętka waży zaledwie 4 gramy.
Łańcuch dobrych ludzi
Utworzył się łańcuch osób wspomagających tę akcję: super mocne worki zapewnia firma Rakowski Poland, taksówkarze z Taxi Rabat przewożą nakrętki, miejsce na kontener udostępnił właściciel parkingu "Guliwer" w Szombierkach Marian Sitko, a kontener dostarczyła firma budowlane Hebda. Do tego kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy nakrętki pakują i często także je przewożą. - Pojedyncze nakrętki są bardzo lekkie, ale przesypanie ich do worków i transport worków to już kawał ciężkiej pracy - mówi Sobczak.
Pomaga także PSS Społem (nakrętki można przynosić m.in. do Delikatesów), Marek Stalmach z Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz kilkanaście szkół i przedszkoli, w których także zbierane są nakrętki. Ale w akcję włączyć może się każdy mieszkaniec Bytomia. Wystarczy, że plastikowych zakrętek z butelek po mleku, wodzie mineralnej czy napojach nie wyrzuci do kontenera na odpady, ale przyniesie do miejsc ich gromadzenia na potrzeby akcji.
Komentarze