Małe nakrętki, duża pomoc

Żeby zebrać tonę plastikowych nakrętek, potrzeba ich prawie pół miliona. W Bytomiu od ponad 10 lat trwa zbiórka plastikowych nakrętek na rzecz pomocy braciom Łukaszowi i Bartoszowi Jaszczurom. W akcję na stałe zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób.

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
  • Artykuł był oglądany 746 razy
Autor zdjęcia: ARC

Łukasz i Bartosz Jaszczurowie to bracia głuchoniemi. Mieszkają wraz z rodzicami w jednej z dzielnic Bytomia. Opieka nad braćmi wymaga sporych nakładów finansowych - nie chodzi tylko o bieżące wydatki na zakup lekarstw i środków opatrunkowych, ale także o wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne.

Zbierają od 10 lat

Matka braci, pani Joanna Jaszczur napisała niedawno: - Zdajemy sobie sprawę, że potrzebujących jest z każdym dniem coraz więcej, a nasze dzieci od innych różni to, że nie są medialni, nie są mali, nie są uroczy, nie zaśpiewają pięknej piosenki, a nawet sami nie podziękują. Nie potrzebują środków finansowych na operację, która ich uzdrowi, ale będą już potrzebowali pomocy i opieki przez całe życie. Kiedyś myślałam, że z każdym rokiem opieka nad Łukaszem i Bartoszem będzie łatwiejsza, bo przecież my będziemy bardziej doświadczeni. Jak bardzo się myliłam. Z każdym rokiem jest co raz trudniej. Ktoś tam na górze tak zdecydował, a my staramy się być dobrymi rodzicami z całych sił, ale są dni, że tych sił brakuje.

Ponad 10 lat temu rodzice niepełnosprawnych braci rozpoczęli zbiórkę plastikowych nakrętek. Są one następnie sprzedawane firmie, zajmującej się przerobem surowców wtórnych.

Ta pieniądze przelewa na konto Fundacji "Zdążyć z pomocą", która gromadzi środki na rzecz rehabilitacji Łukasza i Bartosza.

Uśmiechnięte pojemniki

8 lat temu o akcji dowiedział się bytomski społecznik Tomasz Sobczak. Przeczytał o niej w "Życiu Bytomskim" i postanowił pomóc. Dzisiaj koordynuje działania około kilkudziesięciu osób zaangażowanych w sprawę. Bo przyniesienie nakrętek do miejsca zbiórki to dopiero początek. Potem trzeba je zwieźć i zgromadzić w jednym miejscu, a to wymaga już sporej logistyki i zaangażowania.

Bardzo pomogła gmina Bytom, która wykonała i ustawiła w miejscach publicznych (m.in. na Rynku i pod Urzędem Miejskim) specjalne charakterystyczne pojemniki na nakrętki z uśmiechniętym logo Bytomia.

Na początku było ich 5, teraz jest 9. Tyle, że trzeba je systematycznie opróżniać. Sobczak zorganizował to wszystko logistycznie: nakrętki zwożone są do na parking w Szombierkach. Tam składowane są w specjalnym kontenerze (nakrętki przekazane firmie recyklingowej muszą być suche). Kiedy kontener jest pełen - Jacek Jaszczur przyjeżdża po nakrętki. Żeby zebrać cały kontener, czyli około 1200-1400 kilogramów plastiku trzeba od dwóch do trzech miesięcy. Jedna nakrętka waży zaledwie 4 gramy.

Łańcuch dobrych ludzi

Utworzył się łańcuch osób wspomagających tę akcję: super mocne worki zapewnia firma Rakowski Poland, taksówkarze z Taxi Rabat przewożą nakrętki, miejsce na kontener udostępnił właściciel parkingu "Guliwer" w Szombierkach Marian Sitko, a kontener dostarczyła firma budowlane Hebda. Do tego kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy nakrętki pakują i często także je przewożą. - Pojedyncze nakrętki są bardzo lekkie, ale przesypanie ich do worków i transport worków to już kawał ciężkiej pracy - mówi Sobczak.

Wolontariusze to w dużej części ludzie, spotykający się na "Czwartkowym pykanku w gałę", czyli wspólnych meczach piłki nożnej na Rozbarku.

Pomaga także PSS Społem (nakrętki można przynosić m.in. do Delikatesów), Marek Stalmach z Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz kilkanaście szkół i przedszkoli, w których także zbierane są nakrętki. Ale w akcję włączyć może się każdy mieszkaniec Bytomia. Wystarczy, że plastikowych zakrętek z butelek po mleku, wodzie mineralnej czy napojach nie wyrzuci do kontenera na odpady, ale przyniesie do miejsc ich gromadzenia na potrzeby akcji.

Ocena: 4,33
Liczba ocen: 6
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy