Naukowiec, marynarz i szantyman

Jerzego Porębskiego niewielu mieszkańców naszego miasta kojarzy z Bytomiem. Tymczasem jest on chyba najbardziej znanym współczesnym bytomianinem - przynajmniej, jeżeli mierzyć sposobem pośmiertnego uhonorowania jego postaci.

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
  • Artykuł był oglądany 568 razy
Autor zdjęcia: Wikipedia

W Wikipedii istnieje kategoria "Ludzie związani z Bytomiem". Zawiera ona prawie 100 nazwisk, ale Jerzego Porębskiego wśród nich nie ma, chociaż to w naszym mieście ukończył szkołę średnią. Tymczasem Porębski w Świnoujściu ma swój pomnik, a tamtejszy port jachtowy od ponad roku nosi jego imię. Jerzy Porębski swoje życie związał z morzem, rybakami i pieśnią żeglarską.

Bytom miał dwóch wielkich artystów estrady i rówieśników zarazem: Karin Stanek i Jerzego Porębskiego właśnie. Tyle, że Porębski działał w bardziej "niszowym" gatunku muzyki niż rock'n'roll. "Doktor oceanografii biologicznej, poświęcił życie rybactwu dalekomorskiemu i piosenkom. Pisane przez niego utwory osiągały ogromną popularność, a on sam stał się prawdziwą legendą tego gatunku muzyki" - można przeczytać o nim na oficjalnym portalu miasta Gdańska.

Porębski był artystą tworzącym współczesne szanty, czyli pieśni ludzi morza. Jest autorem najbardziej znanej polskiej szanty zatytułowanej "Gdzie ta keja". Ale nie tylko tworzył i śpiewał - pływał także po oceanach świata na statkach rybackich. A wspomnienia z tych rejsów opisał w książce "Z rybakami w świat".

Zapach Bytomia

Urodził się w 1939 roku w Sosnowcu. Dzisiaj powiedzielibyśmy: w Zagłębiu, ale wtedy znaczyło to: w Polsce. Po II wojnie światowej jego rodzina zamieszkała w Bytomiu, który do "nowej" Polski został przyłączony. Jest absolwentem Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Smolenia. Przywoływał to we wspomnieniach: "Szkołę kończyłem w Bytomiu, na Śląsku, w liceum na ulicy Poznańskiej, czy - jak ktoś woli - Strzelców Bytomskich. Gdyby byłem uczniem, to w domu miałem pół tony wody w akwarium. (...)

Jeszcze gdy byłem w szkole, marzyłem o tym, żeby zobaczyć morze, ocean. Żeby nie jeździć tam na wycieczki z Orbisem, tylko żeby zobaczyć prawdę: z morza, z oceanu, z życia marynarzy."

Z Bytomia zapamiętał przede wszystkim... zapach. W innym miejscu pisał: "Dzieciństwo i młodość upłynęły mi w zapachu palących się hałd na Śląsku. Do dziś, gdy jadę w tamte strony i gdzieś od Opola czy Tarnowskich Gór poczuję zapach hałd, w głowie rozpoczyna mi się coś, niby projekcja filmów opisujących dzieciństwo i młodość. Teraz, gdy upłynął już dłuższy czas, mam jeszcze drugi zapach - zapach rybackiego portu, wyzwalający we mnie zapomniane wrażenia. Pomyślicie - smród! Dla mnie - nie. Zapach śląskiej hałdy i rybackiego statku w moim odczuciu to najpiękniejsze zapachy świata, bo nierozerwalnie związane z tym, co najlepiej wspominam."

Smak morza

Po maturze w Liceum im. Smolenia nie poszedł jednak do Szkoły Morskiej, ale zaczął studiować biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wszystko było jednak przemyślane. Tytuł jego pracy magisterskiej brzmiał: „Reakcje ryb na światło i cień". W 1965 roku, zaraz po studiach, zaczął pracę w świnoujskim Oddziale Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni.

Już dwa lata później wziął udział w pierwszym rejsie oceanicznym. Na pokładzie statku badawczo-rybackiego "Wieczno" popłynął na wody szelfu afrykańskiego - od Mauretanii do Gwinei.

W latach 1967-1988 brał udział w 16 wielomiesięcznych wyprawach dalekomorskich na Atlantyk i Pacyfik oraz do Antarktyki. Badania prowadził w czasie rejsów, był więc naukowcem i marynarzem równocześnie. W 1980 roku obronił pracę doktorską pod tytułem „Morfologia ikry i larw oraz rozmieszczenie tarlisk morszczuków Południowego Atlantyku”. W dorobku miał w sumie kilkadziesiąt publikacji i opracowań naukowych.

Swoją pracę na morzu Jerzy Porębski opisał w książce "Z rybakami w świat". To bardzo barwna opowieść. Autor w przystępny sposób tłumaczy sposób i warsztat pracy rybaków dalekomorskich, ale opisuje też swoją turystyczno-tawernową eksplorację zachodnich i egzotycznych portów. Warto pamiętać, że trafiał tam w czasie PRL, kiedy nie każdy obywatel otrzymywał paszport, a wyjazdy "za Zachód" były rzadkimi podróżami do innego świata.

Dźwięki muzyki

Jerzy Porębski posiadał nie tylko talent literacki, ale również muzyczny. - Już na pierwszym roku studiów poszedłem na koncert jazzu tradycyjnego i byłem zauroczony trąbką. Złożyłem ze dwa czy trzy stypendia i kupiłem sobie trąbkę - mówił w wywiadzie rzece. W czasach studenckich Porębski mieszkał w jednym pokoju akademika z Adamem Matyszkowiczem, który potem zmienił nazwisko na Makowicz i został jednym z najlepszych pianistów jazzowych na świecie.

"Przygodę z piosenką zaczynał od gry ulicznej w miejscowościach położonych nad jeziorami. Na trzecim roku studiów zdobył uprawnienia żeglarskie i na dobre wsiąkł w piosenkę morską. W 1982 roku wraz z trzema kolegami założył zespół „Stare dzwony”, z którym koncertował przez wiele lat w kraju oraz zagranicą. Występował również samodzielnie" - czytamy o nim na portalu Miasta Gdańsk.

Najbardziej znany jest jako twórca szant, czyli piosenki morskiej i żeglarskiej. Napisał ich wiele, wśród nich "Gdzie jest ta keja".

To najsłynniejsza polska szanta. Nagrywał i wydawał płyty, koncertował właściwie przez całe dorosłe życie.

Honory w Świnoujściu

Mieszkał na wyspie Wolin, ale najbardziej uhonorowano go w pobliskim Świnoujściu. W 2015 roku został honorowym obywatelem tego miasta. Zmarł 19 sierpnia 2021 roku w wieku 82 lat. Niecałe półtora miesiąca później Rada Miejska Świnoujścia jednogłośnie podjęła uchwałę w sprawie nadania portowi jachtowemu w Basenie Północnym w Świnoujściu imienia Jerzego Porębskiego.

Natomiast w lipcu ubiegłego roku na Placu Rybaka w Świnoujściu odsłonięto pomnik Jerzego Porębskiego.

Jego odlana z brązu postać z gitarą w ręku siedzi na polerze, czyli uchwycie służącym do cumowania liny statku. Pomnik kosztował około 90 tysięcy złotych, a część tej sumy zgromadzono w czasie społecznej zbiórki.

Swoją drogą, Bytom nazywany jest jedną ze stolic polskiej szanty, tutaj przez wiele lat odbywał się festiwal Wiosenne Szantowisko. Porębski nigdy jednak nie wystąpił na tym festiwalu organizowanym w mieście, w którym spędził dzieciństwo i młodość. - Po prostu nie udało się "zgrać" terminów - wspomina Ireneusz Herisz, organizator bytomskiej imprezy. - Ale wiele razy spotykałem się z Jurkiem w różnych miejscach i on zawsze ciepło wspominał Bytom. A na naszym Szantowisku zawsze obecne były jego piosenki, bo śpiewano je każdego roku.

Po 1990 roku Jerzy Porębski raz tylko zaśpiewał w Bytomiu. W lutym 2001 roku jego koncert odbył się w kawiarni literackiej "Suplement".

Ocena: 4,30
Liczba ocen: 10
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy