Do zobaczenia na Wallu

Uff, nareszcie... Po wielu miesiącach udręki oddana została po rewitalizacji, a właściwie przebudowie, ulica Dworcowa. Zbliża się koniec remontu ulicy Piekarskiej i rośnie w sercach nadzieja, że odnowione centrum Bytomia zatętni życiem, jak to dawniej bywało.

  • Data:
  • Autor: Bogdan St. Kasprowicz
  • Artykuł był oglądany 488 razy
Autor zdjęcia: BYTOM.PL

Nie wymądrzam się tutaj na temat jakości zmian, uzyskanego efektu miejskiego piękna i harmonii – bo "koń jaki jest każdy widzi...", a przede wszystkim "de gustibus non disputandum". Głosy ulicy są bardzo różne – od zachwytu, po...

Najważniejsze, że błyskawicznie zapełniły się ławeczki na całej długości ulicy roześmianym, radosnym kolorowym tłumem młodzieży, rozpoczynającej rok szkolny. A ciepłym wieczorem - już nie musiały bytomskie dzieweczki iść do laseczka, bo wszystkich "myśliweczków-kochaneczków" można było spotkać spacerujących po Dworcowej. Wróciła stara tradycja bytomskiej spacerowej Wall Street!

Zaraz, jaka stara?

Przed wojną, czyli do roku 1945, Bytom właściwie nie miał wbudowanej w tradycję mieszkańców ulicy spacerowej.

Rolę taką pełnił tylko Rynek i Boulevard (dzisiejszy plac Kościuszki) - wszak ulicą Dworcową pędziły samochody, tramwaje, a i jeszcze platformy konne rozwożące towar.

Corso spacerowe przyszło do Bytomia wraz z lwowiakami.

Tam we Lwowie była ulica Akademicka – w środku aleja wysadzana topolami, którą co niedziela, całymi rodzinami odbywał się pokaz mód i urody po drodze do cukierni Zalewskiego na ciasteczko lub lody, albo do "Szkockiej" na coś mocniejszego, albo wieczorem do Kasyna...

Więc przenieśli swoje zwyczaje na Śląsk – i w latach pięćdziesiątych można było zobaczyć jak od Opery do kawiarni "Ludowa" tanecznym krokiem zmierza Tadzio Burke, a za nim dla dodania malowniczości, w pelerynie i birecie słynny Bolesław Fotygo-Folański. A w "Ludowej" już zasiada przy pianinie i koncertuje "Małgośka" Margot Heldt, słynna pianistka po wiedeńskiej Konzertschule.

A wieczorem ulica Dworcowa rozbrzmiewa tysiącem tonów melodii tanecznych z tuzina restauracji, każda z dansingiem, a z "Helu" na rogu Dworcowej i Moniuszki dochodzą dźwięki harmonii i cienki głos Zdzicha "Tasiemca" - "Tylko we Lwowie". To były początki, bo tak naprawdę charakter "corsa" i nazwę Wall (Street) nadała ulicy Dworcowej bytomska młodzież lat sześćdziesiątych. Kto wymyślił tę nazwę - związaną przecież z "murem" i bankami w Nowym Jorku dla ulicy gdzie był tylko jeden Narodowy Bank Polski, owszem dużo sklepów, ale przede wszystkim gastronomia? Dziś już nikt nie dojdzie..., ale przyjęło się.

Do zobaczenia na Wallu! Każdy musiał tam pobyć chociaż przez chwilę, bo przecież wszystkich można tam było spotkać.

I artystów z Opery, i muzyków z legendarnych bytomskich "Szafirów" z z Milem Wagnerem i Fimą na czele, i słynnego "Freda", w jasnoniebieskim flanelowym letnim włoskim garniturze, w "bitlesówkach" na wysokim obcasie, z rozwianą grzywą długich kędzierzawych włosów, i słynnych bytomskich "batiarów" z "Beńkiem" na czele, ale przede wszystkim najpiękniejsze w Polsce dziewczyny, jak Gaba Gwoździówna miss Sopotu w roku bodaj 1963 lub 64 - niestety nawet ja nie wszystko pamiętam.

Do zobaczenia na Wallu – też tamtędy się przechadzam.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 5
Oceń ten wpis

Komentarze

  • JoMi
    Boże, dzięki ci za lwowiaków, bo wcześniej Bytom to był ciemnogród.

Partnerzy