Jak sama nazwa wskazuje - ul. Dworcowa prowadzi do (i od) dworca kolejowego. Ale powstała w czasach, kiedy o pociągach jeszcze nikomu się nie śniło, bo w średniowieczu. "Dzisiejsza ulica Dworcowa to nic innego jak średniowieczna droga do Gliwic, oś Przedmieścia Gliwickiego, jednego z czterech przedmieść Bytomia" - pisze Maciej Droń w książce "Był sobie Bytom" wydanej w 2001 roku przez redakcję naszego tygodnika.
Gospodarstwa przy drodze
Tam gdzie dzisiaj stoją kamienice, kiedyś były gospodarstwa bytomian. "Na zachowanym planie Bytomia z 1828 roku rozrysowano dokładnie działki wraz z nazwiskami właścicieli. Przy drodze do Gliwic gospodarzyli na wąskich paskach gruntu: Żara, Skrzypiec, Gałuszka, Gawron, Wieczorek, Spińczyk i wielu innych" - odnotowuje Droń. Tak na marginesie: brzmienie tych nazwisk powinno dać do myślenia wszystkim raptusom, twierdzącym że Bytom w XIX wieku był miastem niemieckim zamieszkałym wyłącznie przez Niemców.
Nasza ulica zaczęła stawać się Dworcową w roku 1872, kiedy wybudowano dworzec Kolei Górnośląskich. Nie istnieje on już, ale stał w miejscu współczesnego dworca PKP. Zmieniła swoje oblicze - tak jak cały Bytom - w latach 1870-1910. Wtedy zniknęły gospodarstwa i obejścia, a w ich miejsce powstały okazałe kamienice.
Bahnhofstrasse była ulicą-wizytówką prestiżowego bytomskiego biznesu. Miały tutaj siedzibę banki na czele z Dresdner Bank (po wojnie budynek ten przejął Bank Zachodni), były trzy eleganckie hotele (do dziś zachował się jeden - Bristol, przed wojną Kaiserhof) oraz wiele restauracji i kawiarni. Na przykład w miejscu dzisiejszego McDonalds'a działała znana kawiarnia Lichtensteina.
Wątki niemieckie, żydowskie i polskie
Na ul. Dworcowej splatały się wątki (i własność): niemiecka, żydowska oraz polska. Na przykład w hotelu Kaiserhof (dziś Bristol) odbył się w grudniu 1927 roku jedyny na Śląsku koncert Karola Szymanowskiego. To również ciekawostka: koncert ten zorganizowano wówczas w Bytomiu na terytorium Niemiec, a nie w pobliskich Katowicach należących do Polski.
Z kolei pierwszym właścicielem kamienicy przy obecnej ul. Dworcowej 4 (znanej jako siedziba Banku Zachodniego) był Żyd - lekarz Moritz Mannheimer, jeden z pierwszych honorowych obywateli naszego miasta, przez 40 lat członek Rady Miejskiej Bytomia, z czego przez 38 lat jej przewodniczący. We współczesnym Bytomiu, w którym średnio przypada dwóch przewodniczących Rady Miejskiej na jedną kadencję - wydaje się to niewyobrażalne!
Znaleźć w niej można rozdział "Kamienice przy ul. Dworcowej" autorstwa Ariany Gano-Kotuli, a w nim opis każdej kamienicy z dokładnymi informacjami: kiedy została zbudowana, według czyjego projektu, jest też jej charakterystyka architektoniczna oraz informacja, do kogo należała i co się pod danym adresem mieściło.
W czasach współczesnych
W czasach PRL ulicę Dworcową przemianowano na 1 Maja, ale dla bytomian i tak pozostała ona Dworcową. Ewentualnie "Wallem" - o tym, że wszyscy spotykali się właśnie na "Wallu" wspominała m.in. pochodząca z naszego miasta aktorka Dorota Pomykała. Swoją drogą: skąd wzięła się ta nazwa? Wall to po angielsku ściana, mur; więc może przez skojarzenie z Wall Street - ulicą, przy której mieści się nowojorska giełda?
Co ciekawe, wówczas budziła ona kontrowersje z powodu... zablokowania całej ulicy na długi okres remontu, przedłużającego się czasu robót oraz ich jakości. 25 maja 1992 roku na pierwszej stronie "Życia Bytomskiego" ukazał się tekst zatytułowany "Kontrowersje wokół Dworcowej". Można tam było przeczytać m.in.: "Fachowcy twierdzą, że roboty wykonywane są solidnie. Mieszkańcy upierają się, iż prowadzone są po bałaganiarsku." Czyżby historia lubiła się powtarzać?
Gruntowna "rewitalizacja" z 1992 roku wystarczyła na zaledwie 30 lat. Teraz mamy ujrzeć nowe oblicze tej ulicy. Oby mieszkańcy uznali, że nawiązuje one do najlepszych czasów Bahnhofstrasse.
Komentarze