– Polski hokej wydaje się ponownie przepoczwarzać. Nowy sportowy twór zaprezentował się pod dziwaczną nazwą Polskiej Hokej Ligi. Zostawmy na boku kwestie językowe, ważne aby projekt przyniósł konkretne efekty.
– Zrodził się pomysł zawodowej ligi, również mnie bardzo bliski. Niestety, na początku nie brakuje pewnych organizacyjnych perturbacji. Nastąpiła sytuacja patowa, bowiem tyko część klubów zgodnie z porozumieniem z PZHL podpisało umowy z nowym podmiotem organizacyjnym, odpowiedzialnym za organizację rozgrywek. Polonia zawarła umowę z Polską Hokej Ligą oraz otrzymała licencję na grę w sezonie 2013/2014. Ale de facto nie wiemy, w jakich realiach będzie występowała nasza drużyna. Nie mogę powiedzieć, kiedy rozpoczną się rozgrywki. Otrzymany terminarz, przewidziany dla dziesięciu drużyn, już okazał się nieaktualny, bo Zagłębie Sosnowiec nie otrzymało licencji. Dlatego w PHL wystartuje prawdopodobnie dziewięć zespołów, a może mniej... Kalendarz ligi przewiduje, że 6 września zagramy pierwszy mecz w Tychach oraz 8 września podejmiemy Sanok. Ale nie wiemy, czy grafik zawodów zostanie utrzymany, gdy z rozgrywek wypadną drużyny pozbawione licencji. Na dniach sprawa musi się wyjaśnić. Wiele spraw mi się nie podoba, ale jestem za tym, żeby hokej podążał do przodu wyznaczoną drogą. Czasami w krajowych realiach lepiej wprowadzać w życie prowizorkę i w miarę rozwoju wydarzeń dokonywać korekt, niż tworzyć coś od nowa. Staramy się nie zważać na trudności i w pełni przygotować się do zbliżającego się nowego.
– Czy remont lodowiska przy Pułaskiego zagwarantuje zniesienie zakazu organizacji w nim imprez masowych?
– Żeby obiekt nadawał się do użytku, trzeba w nim przeprowadzić niezbędne roboty: wzmocnienie konstrukcji dachu, zamontowanie instalacji oświetleniowej i wyjść ewakuacyjnych. Wszystko jest na najlepszej drodze do uzyskania przez klub pozwolenia na organizację imprez masowych dla 1500 osób, aby pierwszy mecz sezonu mogła obejrzeć większa grupa fanów hokeja. Na razie kierujemy prośbę do kibiców o zrozumienie, że z powodu robót w „stodole” wszystkie sparingi musimy odbywać na wyjazdach.
– Wspomniał pan o sparingach, przypomnijmy więc, że w pierwszych trzech Polonia przegrała z HC GKS Katowice 3:5, w rewanżu pokonując tych rywali 3:2 oraz zwyciężyła reprezentację kraju U20 9:2. Przy okazji pojawiły się niepokojące informacje o kontuzjach i pauzowaniu podstawowych zawodników.
– Trwa budowa drużyny. To okres ciężkiej pracy, podczas którego dopadła nas fala kontuzji. Andrzej Banaszczak podczas charytatywnego meczu złamał nogę w kostce. Na co najmniej dwa miesiące wypadł ze składu zespołu. Sebastian Owczarek ma problemy z kręgosłupem i wykonano mu tomografię komputerową. Michał Kogut skręcił nogę w kostce. Marek Wróbel miał lekko przeciążone ścięgno Achillesa i uznaliśmy, że warto mu dać dzień odpoczynku, bo sparingi nie należą do najważniejszych zawodów, w których musi uczestniczyć. Poza tym w bramce nie wystąpił Zbyszek Szydłowski. Jego miejsce zajął Tomasz Witkowski. To nie oznacza, że pora na definitywną zmianę na tej pozycji. Po prostu oczekujemy konkurencji we wszystkich formacjach drużyny. Również w bramce. Nikt za darmo nie zapewni sobie miejsca w podstawowych składzie. Swoją przydatność musi dowieść ciężką pracą. Plaga kontuzji nieco pokrzyżowała nam plany sprawdzenia zawodników we wszystkich sparingach.
– Wyniki dotychczasowych kontrolnych spotkań jeszcze nie mogą nastrajać optymistycznie...
– To są mecze szkoleniowe. Drużyny znajdują się na różnych etapach przygotowania fizycznego. Dlatego wyniki pierwszych sparingów nie odzwierciedlają rzeczywistej dyspozycji zespołów. Ale przyjemnie zobaczyć widowiskowy hokej. Cieszy fakt, że drużyna zaczyna rozumieć system gry zaproponowany przez trenera Miroslava Ihnacaka. Powoli krystalizują się ustawienia na niektórych pozycjach. Będziemy szukać wzmocnień drużyny zawodnikami krajowymi czy zagranicznymi. Zobaczymy, jak zaprezentuje się nasza młodzież, na którą chcielibyśmy postawić. Czy da sobie radę, czy od początku ligi gotowa będzie zająć podstawowe pozycje, czy dłużej będzie musiała czekać na miejsca w podstawowym składzie... Wszystkie kluby kupują i testują nowych zawodników. Na pewno ostateczne składy drużyn rozpoczynające ligę różnić się będą od testowanych w sparingach.
– Wspomniał pan o prawdopodobnych kadrowych wzmocnieniach. Czy możemy podać konkretne nazwiska?
– Testujemy obrońcę Patrika Flasara oraz napastnika Martina Piechę. Wkrótce okaże się, w jakiej kondycji finansowej znajdują się pozostałe zespoły. Może niedługo na rynku pojawią się zawodnicy krynickiego dream teamu. Zobaczymy, na których pozycjach będziemy potrzebowali zmian. Na start przygotowań do sezonu szykowaliśmy cztery piątki plus czterech bramkarzy. Odpadł Marcin Mazur, który wybrał naukę. Czekamy na kolejne sparingi. Jedziemy do Sanoka. Potem dwukrotnie mamy na rozkładzie Oświęcim. Następnie prawdopodobnie spotkamy się z Krynicą oraz 30 sierpnia z Cracovią, z którą możliwe, że zgramy jeszcze raz 3 września. Chyba że sezon rozpoczniemy zgodnie z terminarzem 6 września, wtedy drugi mecz z Cracovią odpuścimy. Chciałem drugi sparing z Cracovią przeprowadzić w Bytomiu, jako masową imprezę otwarcia sezonu, lecz nie udało się. Ze względu na prace prowadzone w „stodole”, nie mogliśmy dochować terminów zgodnych z procedurami. Ale na 8 września wszystko powinno być gotowe.
– Z pana wypowiedzi można wywnioskować, że bieda klubowi nie doskwiera, skoro stale rozgląda się pan za kadrowymi nabytkami.
– Zarządzając klubem, chcę wydawać to, czym dysponuję, a nie to, co prawdopodobnie będę miał. Dlatego musimy dbać o najlepszą relację ceny do jakości. Jak mówią Niemcy.
– Słowem, dążąc do sukcesu, musi pan organizacyjnie działać jak Niemiec, pod względem finansowym być praktyczny jak Żyd...
– ... oraz nie zapominać, że jestem Polakiem, co pozwoli radzić sobie w naszych realiach.
– Na czym polega sponsoring Agory?
– Agora nawiązała partnerską współpracę z Polonia. Za reklamę umieszczoną na lodowisku i internetowej stronie otrzymamy od Agory ekwiwalent finansowy. Taki partner przyda się nam także w działaniach marketingowych, na przykład gdy zechcemy powtórzyć wydarzenie w rodzaju „Prezentacji Mistrzów”.
– Kto jest teraz waszym najbardziej hojnym wujkiem? Miasto?
– Pozwoli pan, że zasłonię się tajemnicą biznesową. Powiem tylko, że mamy kilku interesujących partnerów. Są to miejskie spółki i działające w Bytomiu prywatne firmy. Staniemy również do konkursu o dotację celową. Staramy się skupić wokół klubu firmy, które chcą w nas inwestować, a przez to rozszerzać kontakty biznesowe.
– Nawiązując do skeczu „Sęk” z kabaretu „Dudek”, to ile trzeba mieć, żeby zostać mistrzem?
– Co prawda dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, ale można zakładać, że konieczny byłby budżet klubu z dołu piłkarskiej pierwszej ligi. Mówiąc wprost, trzeba mieć kilka milionów złotych. Wtedy można realnie myśleć o mierzeniu w tytuł mistrza Polski. Ale strategię opieramy na zupełnie innych założeniach. Chcę doprowadzić do tego, żeby, jak przed laty, o sukces walczyli przede wszystkim nasi zawodnicy, wychowani na nowym obiekcie przy Olimpijskiej. Równocześnie żebyśmy wyłapywali perełki z innych klubów, które uatrakcyjniłyby grę naszej drużyny. Ale to proces długotrwały. Oczywiście może zjawić się sponsor, który rzucając na stół astronomiczną, jak na nasze warunki, kwotę 10 milionów złotych, zażąda szybkiego mistrzostwa. Teoretycznie będzie to zadanie do wykonania. Jednak chcę realnie podchodzić do sytuacji. Dlatego najważniejsze, żeby hokej w naszym wykonaniu stał się tym, czym jest: najatrakcyjniejszą, najszybszą zespołową dyscypliną sportu. Mając za sobą halę pełną widzów, będziemy mogli powoli wspinać się po sportowej drabinie.
– Słowem może pan zapewnić, że żaden diabeł nie sprowadzi pana na manowce nagłego sukcesu.
– Chcemy działać w zrównoważony sposób. W perspektywie dalszych działań przyda się nam sukces osiągnięty w pierwszej lidze, ale nie zamierzamy zejść z raz obranej drogi, zburzyć budowanej klubowej piramidy. Jej podstawę powinny stanowić gra drużyny miła dla oka, odpowiednia sytuacja organizacyjna i finansowa klubu oraz rzesza własnych wychowanków, z którymi w przyszłości kibice będą się identyfikowali.
– Dotychczas skupiliśmy się na męskim hokeju. Tymczasem w ostatnich latach chwałę Polonii przynosi zespół wielokrotnych mistrzyń Polski. Jakie czekają go zmiany?
– Także sport kobiecy leży nam na sercu. Staramy się więc o wzmocnienie żeńskiej drużyny kilkoma dziewczynami z Jastrzębia i Krynicy. Chodzi o jeszcze lepsze możliwości prezentowania bytomskiego hokeja, również za granicą. Dla przypomnienia tegorocznego sukcesu kobiecego zespołu Polonii, proponujemy obejrzenie na klubowej stronie internetowej meczu naszym pań z Unią Oświęcim, w którym zapewniły sobie czwarty z rzędu tytuł mistrzyń Polski.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz