Urzędnicy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego obsługujący rządowy program rozdali miliony na ratowanie zabytków w całej Polsce. Bytomiowi i innym śląskim miastom nie dali nic, choć i my i one o wsparcie zabiegały. Pieniędzy starczyło jedynie na zabytkowe kościoły (ale nie ten z Bytomia), co gwoli sprawiedliwości i rzetelności dziennikarskiej mocno podkreślam i po dokładnym przeglądnięciu listy dotowanych świątyń jak najbardziej uznaję za konieczne oraz zasadne.
No bo niby jakim cudem? W takim Krakowie, Zamościu, Lublinie, Płocku, Poznaniu i Gnieźnie (o Warszawie nawet nie wspominam, bo to się rozumie samo przez się) to owszem: zabytków jest dużo, każdy tylko przez złośliwość i zawiść nie trafił dotąd na listę UNESCO i każdy wymaga natychmiastowego wsparcia. Urzędnicy ze stolicy wiedzą, że na Śląsku to mogą stać jedynie pokopalniane cechownie (nie wiem, czy akurat taki wyraz znają), kopalnie, huty i inne nikomu już niepotrzebne, a przedtem jedynie przynoszące straty i zatruwające środowisko zakłady przemysłowe, a co najgorsze wszystkie zbudowane zapewne przez Niemców i jak nic mające ukryte pod nałożonym po wojnie polskim tynkiem hakenkrojce. Takich niby zabytków polski rząd wspierać nie może i nie będzie.
Większość z nich dlatego trzeba dziś remontować i w wielu przypadkach ocalać przed całkowitym zniszczeniem, że przez lata były narażone na szkody górnicze. A szkody były skutkiem ubocznym wydobywania węgla wywożonego stąd nie tylko w czasach PRL, ale też początków III RP, zanim jeszcze na życzenie innych kopalnie bezmyślnie i wiernopoddańczo zlikwidowaliśmy. Węgla wydobywanego i wywożonego, by kolejne rządy mogły go sprzedawać i na tym zarabiać, a pieniądze przeznaczać chociażby na inwestycje w innych regionach. Przypominam tylko, nie żalę się.
I jeszcze jedna myśl, a w zasadzie pytanie: czy gdyby Bytomiem nadal rządziła jedyna w Polsce koalicja KO i PiS kasa na zabytki również by nas ominęła? Nie czekam na odpowiedź, bo ją znam.
Komentarze