Gdy w 1957 roku z inicjatywy warszawskich klubów powstał Polski Związek Judo, również w naszym regionie ta dyscyplina notowała początki. Jej rozwój rozpoczął się w Rybnickim, Gliwicach i Katowicach. Za ojców chrzestnych śląskiego dżudo uznaje się Zygmunta Musioła i Ryszarda Smelika, tworzących w klubach Górnik Wilchwy i Górnik Radlin podstawy pod późniejszą potęgę śląskiego dżudo. Broniący barw Górnika Wilchwy Józef Kruszelnicki okazał się pierwszym śląskim medalistą mistrzostw Polski oraz Międzynarodowego Turnieju Warszawskiego, poprzednika Pucharu Świata rozgrywanego w stolicy. Stamtąd wywodził się także pierwszy prezes Śląskiego Związku Judo Karol Fabia.
Nowe ośrodki rodziły się w Wodzisławiu Śl., Pszowie, Cieszynie i Rybniku. Powstały kolejne sekcje: TKKF Gliwice, prowadzony przez Czesława Garncarza, przekształcony w AZS Politechnika Śląska Gliwice oraz w Katowicach Pałac Młodzieży i Gwardia (późniejszy PKS) pod wodzą Andrzeja Czajkowskiego, następnie Mariana Poloka. Dołączyły kolejne kluby na Śląsku, w Zagłębiu i w Częstochowskiem. W 1966 utworzona została sekcja dżudo przy TKKF Orzeł Bytom, jako GKS Czarni od wielu lat dominująca w polskim dżudo. Niewtajemniczonym Czarni kojarzą się przede wszystkim z dwoma nazwiskami: twórcy sekcji i prezesa klubu oraz Śl.ZJ, byłego szefa Polskiego Związku Judo Józefa Wiśniewskiego oraz jednego z najlepszych dżudoków świata Waldemara Legienia, mistrza olimpijskiego z Seulu i Barcelony, trzykrotnego medalisty mistrzostw świata, mistrza Europy.
Tymczasem umknęła nam data powstania Śląskiego Związku Judo. Stało się tak dlatego, bo realia rozminęły się z praktyką. Historię regionalnej centrali dżudo jej działacze liczą od 1962 roku, gdy powinna powstać z inicjatywy ośmiu lokalnych klubów. Wtedy jednak Polski Związek Judo podporządkował tutejszą organizację Krakowskiemu Okręgowemu Związkowi Judo. Oficjalnie Śląski Związek Judo zaistniał dopiero w 1965. Po Karolu Fabii funkcję prezesa Śl.ZJ pełnili: Wacław Kozera, Mieczysław Korbasiewicz, Andrzej Zając oraz obecny – Józef Wiśniewski.
Zagłębiamy się w statystykę śląskiego dżudo. Marian Kolarczyk z ROW Rybnik jako pierwszy zawodnik z województwa w 1974 roku stanął na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski. Potem poszło już z górki. W minionym półwieczu w mistrzostwach Polski indywidualnie zawodnicy ze Śląska zwyciężali 84 razy oraz 47 razy triumfowały nasze zawodniczki. Owe 84 tytuły mistrzostw kraju mężczyzn zdobyło 23 przedstawicieli regionu. 61 razy po złoto sięgnęli Czarni. Kilkakrotnie triumfowali również reprezentanci innych klubów: Gwardii Bielsko-Biała (9), AZS Gliwice (5), PKS Katowice (4), Polonii Rybnik (3), ROW Rybnik (2). Listę multimedalistów mistrzostw Polski otwiera przedstawiciel Czarnych Przemysław Matyjaszek z 15 tytułami. W klasyfikacji wyprzedza klubowych kolegów: Janusza Wojnarowicza (11), Waldemara Legienia (8) oraz Piotra Sadowskiego i Roberta Krawczyka po 7 tytułów.
Natomiast w gronie pań brylował KJ Koka Jastrzębie, w którego szeregach występowała najbardziej utytułowana polska dżudoczka Beata Maksymow, olimpijka z Barcelony (5. miejsce), Atlanty i Sydney (5. miejsce), 2-krotna mistrzyni świata i 3- krotna mistrzyni Starego Kontynentu, 24-krotna złota medalistka mistrzostw kraju. Między triumfatorkami mistrzostw Polski nie brakowało przedstawicielek Czarnych Bytom: 3 razy na najwyższym stopniu podium wśród seniorek stanęła Ewa Konieczny, 2 razy Beata Rainczuk, raz Anna Socha. Na liście najważniejszych dokonań śląskiego dżudo przez 50 lat na międzynarodowych arenach znajdziemy: 2 złote medale oraz 4 piąte miejsca i 2 siódme na Igrzyskach Olimpijskich, 2 złote i 7 brązowych medali mistrzostw świata, 4 złote, 7 srebrnych i 20 brązowych medali mistrzostw Europy oraz 42 medale mistrzostw świata juniorów, mistrzostw Europy młodzieży, juniorów i juniorów młodszych. Lwia część tych trofeów przypadła reprezentantom dwóch klubów: GKS Czarni Bytom – 2 olimpijskie złota oraz 19 medali mistrzostw świata i Europy seniorów oraz 16 medali młodzieży i juniorów, KJ Koka Jastrzębie Zdrój – 14 medali mistrzostw świata i Europy seniorek oraz 3 medale juniorek.
Nie tylko Waldemar Legień i Beata Maksymow bronili biało-czerwonych barw na Igrzyskach Olimpijskich. Pierwszymi śląskimi olimpijczykami zostali startujący w 1980 roku w Moskwie Marian Donat z Czarnych oraz Krzysztof Kurczyna z Gwardii Bielsko-Biała. Później na igrzyskach walczyli: Waldemar Legień Czarni (2 razy), Beata Maksymowa Jastrzębie (3 razy), Robert Krawczyk Czarni (3 razy), Przemysław Matyjaszek Czarni (2 razy), Anna Żemła-Krajewska Koka Jastrzębie (raz), Piotr Kamrowski PKS Katowice (2 razy), Andrzej Basik Gwardia Bielsko-Biała (raz), Bronisław Wołkowicz AZS Gliwice (raz), Katarzyna Piłocik KJ Czechowice-Dziedzice (2 razy), Janusz Wojnarowicz Czarni (2 razy) oraz Paweł Zagrodnik Czarni (raz).
Mający siedzibę w Bytomiu Śląski Związek Judo świętował jubileusz zeszłej środy w Operze Śląskiej. Podczas uroczystości uhonorowano dziesiątki najbardziej zasłużonych zawodników, działaczy, trenerów i sędziów. Za twórców sukcesów 50-lecia Śląskiego Związku Judo uznani zostali: wspomniany na wstępie Czesław Garncarz, Ryszard Rejdych – inicjator sukcesów ROW Rybnik oraz Zenon Mościński – wychowawca wielu pokoleń zawodników Czarnych i reprezentantów regionu. Tytuły gwiazd śląskiego dżudo przyznano Waldemarowi Legieniowi oraz Beacie Maksymow. Kolejne dwie grupy nagrodzonych sportowców składały się z medalistów mistrzostw świata i Europy seniorów oraz młodzieży, wraz z triumfatorami mistrzostw Polski. Nie brakło życzeń od posłów i radnych wojewódzkich, marszałka województwa śląskiego Adama Matusiewicza, prezesa Polskiego Związku Judo Wiesława Błacha, prezesa Śląskiej Federacji Sportu Mariana Waligóry, prezydenta Bytomia Damiana Bartyli oraz prezesów klubów. Szef Śląskiego Związku Judo Józef Wiśniewski gratulował sukcesów klubom, zawodnikom, szkoleniowcom i sportowcom. Podziękował samorządowym władzom województwa i gmin, organizacjom i instytucjom za pomoc w rozwoju śląskiego dżudo.
Uroczystość ubarwiły występy uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Ludomira Różyckiego w Bytomiu. Na finiszu spotkania solistki Opery Śląskiej wprawiły sportowe gremium w tak doskonały, rodzinny nastrój, że wraz z nimi sala zaintonowała najpiękniejsze polskie kolędy. Okazało się, że Muzy świetnie czują się wśród Tytanów.
Komentarze