– W lipcu tego roku na łamach „Życia Bytomskiego” jako pierwszy przypomniał pan o przypadającej w grudniu rocznicy urodzin nadburmistrza Georga Brüninga. Przedstawił pan wówczas kilka pomysłów na jego uhonorowanie. Proszę je przypomnieć.
– Chodziło o ogłoszenie konkursu na pracę licencjacką, magisterską lub doktorską o bytomskim nadburmistrzu. Mamy kilka ośrodków, zajmujących się historią Śląska – na przykład Uniwersytety w Katowicach, Opolu czy Wrocławiu. Chodzi o to, żeby ich studentów lub pracowników naukowych zachęcić do zajęcia się tak piękną i zasłużoną postacią, jak nadburmistrz Georg Brüning. Władze naszego miasta mogły również ufundować stypendium na napisanie o nim książki. Kolejne postulaty miały już inny charakter. Chodziło o ufundowanie tablicy pamiątkowej na kamienicy przy ul. Piekarskiej 46, gdzie Brüning mieszkał lub na frontonie jego wilii przy alei Legionów. Zgłosiłem również pomysł nazwania jednej z sal Urzędu Miejskiego imieniem Georga Brüninga.
– Niestety, żaden z tych pomysłów nie doczekał się realizacji.
– Tym samym przekonałem się o nieskuteczności takich apeli.
– Na łamach „Życia Bytomskiego” zaapelowaliśmy także o umieszczenie krzyża na tablicy pamięci Brüninga, stojącej na grobie jego żony i dzieci na cmentarzu Mater Dolorosa. Tablicę postawiono, kiedy miastem rządził SLD i przedstawicielka Urzędu Miejskiego skreśliła wówczas krzyż z projektu napisu na tablicy. Zmieńmy temat. Ostatnio znów pojawiła się sprawa wilii Brüninga.
– Dodajmy: wilii bezprawnie odebranej po II wojnie światowej rodzinie nadburmistrza. To był dar mieszkańców dla niego. Uważam, że powinna być własnością miasta, a nie osoby prywatnej. Per analogiam, zachowując odpowiednie proporcje: nie do pomyślenia jest, aby dar społeczeństwa polskiego dla Henryka Sienkiewicza, czyli dworek w Oblęgorku, znajdował się w rękach prywatnych (pomijając część zamieszkałą przez spadkobierców pisarza). Willa powinna być przeznaczona na przykład na dotąd nieistniejące muzeum miasta Bytomia, pracownię dziejów miasta lub reprezentacyjną siedzibę urzędującego prezydenta.
– Jak widać władze miasta kompletnie przespały tę sprawę, kiedy Agencja Mienia Wojskowego sprzedawała willę Brüninga. Wówczas można było podjąć próbę odzyskania willi, w której po wojnie mieściła się Wojskowa Komenda Uzupełnień. Kolejna „gorąca” dziś w Bytomiu sprawa brüningowska to zgłoszony przez Ruch Autonomii Śląska postulat nazwania jego imieniem nowego ronda.
– Proponuję nie wikłać postaci nadburmistrza w polityczne spory o nazwę ronda. Najlepiej nazwać je neutralnie, na przykład Rondo Poznańskie (była niegdyś ulica Poznańska), Rondo Tarnogórskie albo Rondo Bytomskie. Także propozycje nazwania imieniem nadburmistrza Rynku czy Parku Miejskiego uważam za nieporozumienie. Rynek, który przed laty chciano też nazwać imieniem Jana Pawła II nie powinien mieć żadnej nazwy, to po prostu Rynek. Natomiast Park Miejski ma już swego patrona.
Komentarze