Miałem rację twierdząc, że osoby chcące odwołać prezydenta Mariusza Wołosza oraz radnych nie osiągną tego celu. Ale nie przypuszczałem nawet, że będą tak nieporadne, iż nie uda się im zebrać wymaganej liczby podpisów, by w ogóle doszło do referendum, a bytomianie mogli zająć w nim jakieś stanowisko. Chociaż jak się dobrze zastanowić, to zaskoczenia być nie powinno, bo od samego początku wyglądało to słabo. I przede wszystkim niepoważnie. Najpierw dziwaczna konferencja i odczytywane z kartki zarzuty, potem wniosek podpisany przez nieuprawnioną do tego osobę spoza Bytomia, a w końcu jeszcze dziwniejsza akcja zbierania podpisów. Obserwowałem ją z boku i przyznam, że
A widząc stojącą na placu Sobieskiego samotną starszą ubraną w koszulkę z hasłem "Stop rządom Wołosza i Biedy" panią próbującą zbierać podpisy wśród przechodniów, pomyślałem sobie, że z większym animuszem i rozmachem działają często widoczni na naszych ulicach Świadkowie Jehowy. A przecież oni tylko stoją uśmiechnięci przy stelażu z gazetkami.
Myślałem, że na tym ta kuriozalna akcja się skończy, ale nie. Referendyści są uparci. Nie bacząc na termin wyborów samorządowych oraz fakt, iż już najzwyczajniej nie ma czasu na zorganizowanie referendum, ponownie złożyli wniosek i ponownie o nie zabiegają. Za pierwszym razem jak przekonują w oświadczeniu zebrali około 8 tysięcy podpisów z wymaganych ponad 11 tysięcy, a więc bardzo mało. No, jak znam życie, to te około 8 tysięcy oznacza jakieś 7123, a może nawet 7124. W tym samym oświadczeniu tłumaczą, że tak naprawdę spotkali na ulicach Bytomia o wiele więcej niezadowolonych z obecnych władz osób, niż wspomniane przeszło 11 tysięcy. Dziwię się zatem, czemu przy okazji nie skłonili ich do podpisania wniosku o referendum, bo wtedy mieliby tychże podpisów 17 123, a może nawet 17 124. Ale pewnie ci przeciwnicy władz nie mieli przy sobie dowodów osobistych, a numeru PESEL nie pamiętają, albo referendystom akurat wypisał się długopis, a wszystkie pobliskie sklepy oferujące ten towar były już zamknięte. Nic to, te masy teraz na pewno same się zgłoszą z numerami PESEL i własnymi długopisami.
Upór to bardzo dobra cecha, bo pozwala osiągać zamierzone cele. Ale czasem upór może się zamienić w groteskę.
Komentarze