"Co roku miedzy groby nieciekawe, bo obce / Dróżką tą samą, w zaduszki / Szłam z tatkiem i mamą / Malutka z wiankami". Czytam ten wiersz Maryli Wolskiej o lwowskich zaduszkach i widzę siebie - malutką, co prawda nie na lwowskim, a na bytomskim cmentarzu - i bez wianków, bośmy wtedy w latach 50. nie mieli tu grobów swoich bliskich. - Mamo , dlaczego my nie mamy żadnego grobu a inni mają ? Czy nasze gdzieś indziej są? - pytałam.
- Tak, we Lwowie – odpowiadała mama i ukradkiem ocierała oczy, a tato kierował się w stronę krzyża w samym centrum cmentarza na Kraszewskiego, gdzie już płonęło prawdziwe ognisko z połączonych płomieni świec, które zapalali tacy jak my - ludzie bez ziemi na mogiły, oddzieleni granicą od miejsc pamięci; od grobów, w których spoczywali ich bliscy. Tato dokładał nasze świece i zapalając je kolejno wymawiał jakieś nieznane mi wtedy imiona. A mama cichutko płakała. Inni, stojący obok nas – też nie potrafili powstrzymać łez….
- I popatrz si pan, pani Miśku, co tu si na tym świeci purubiłu - zagadywał do ojca ze śpiewnym akcentem jakiś tatowy kolega z pracy…. Gdzie my, a gdzie nasi zy Lwowa. I wzdychając dodawał: - Skapali my jak tyn wosk zy świeczki pani Miśku. Gdzie ta łuna nad Lwowym z naszych grobów na Łyczakowi, na Orlętach? I gdzie to świętu, ta pamięć o naszych lwowskich mikrusach, cu stanęli du asyntyrunku i ubrunili Lwow….. Czy my si kiedyś duczykamy sprawidliwości?... I sam sobi odpowiadając dodawał: - Chyba na drugim świeci…
Salwy honorowe, „Jeszcze Polska nie zginęła..” i apel ku czci poległych i pomordowanych za Polskę. To więcej niż przed laty mogli sobie wymarzyć moi rodzice. I wierzę, że to pewnie jeszcze nie wszystko…. Modląc się razem z Przyjaciółmi pomyślałam z wielką wiarą, że Bóg jest wielki i wszechmocny, ludzie wspaniali – i tyle dobrego ciągle jeszcze przed nam, bo „Opatrzność ma wobec nas plany większe niż nasze marzenia!”.
Komentarze