ROS (czyli Regionalny Ośrodek Studencki) Pyrlik był w czasach PRL jedynym klubem studenckim, który działał w mieście nie będącym siedzibą wyższej uczelni. I to jak działał! Na organizowane w nim festiwale MULIMARE przyjeżdżali najlepsi artyści polskiej estrady z Ewą Demarczyk, Markiem Grechutą i Czesławem Niemenem na czele. Bytomski Pyrlik dwukrotnie wygrywał ogólnopolski konkurs o nagrodę „Czerwonej Róży” na najlepszy klub studencki w Polsce, wyprzedzając m.in. krakowskie Jaszczury i warszawskie Hybrydy.
Hajerzy u ministra
Wszystko zaczęło się od tego, że w latach 60. z Bytomia codziennie ponad 1000 studentów dojeżdżało: do Gliwic (na Politechnikę), do Zabrza (na Akademię Medyczną) i do Katowic, gdzie miała siedzibę Wyższa Szkoła Pedagogiczna, na bazie której w 1968 roku utworzono Uniwersytet Śląski. Jednak studiujący bytomianie po zajęciach chcieli się spotykać we własnym mieście.
Ich liderem był właśnie Andrzej Bojko. "Hajerzy" dotarli do wiceministra górnictwa Edmunda Grabowskiego, który dał im „zielone światło” i zapewnił dla inicjatywy wsparcie (oraz finansowanie) ze strony Bytomskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. A górnictwo wówczas miało duże pieniądze.
Przy Jagiellońskiej 12
Klub Pyrlik mieścił się w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 12. Wcześniej istniał tam sklep i zaplecze magazynowe. Stąd też lokal miał układ „jamnika”. Wchodziło się przez witrynę, która połączona była z szatnią. Potem przechodziło się do sali klubowej z małą estradą. Kolejna sala klubowa mieściła się w piwnicy.
Remont pomieszczeń trochę się opóźnił, bo pierwotnie inaugurację planowano na 4 grudnia, czyli święto górnika 1966. - Jeden z ważnych decydentów nas popierających, gdy byliśmy u niego z kłopotem, że nie zdążymy z otwarciem na „Barbórkę”, powiedział: Zawsze się znajdzie jakieś „święto konia”, żeby otworzyć wasz klub. No i otworzyliśmy go w dzień wyzwolenia Bytomia - wspominał Maciej Siciński, jeden z członków grupy "hajerów", pierwszy wiceprezes Pyrlika.
Legenda MULIMARE
Bytomski Pyrlik stał się znany dzięki imprezom kulturalnym. To tam miał próby głośny wówczas zespół SBB Józefa Skrzeka (skrót ten oznaczał: Silesian Blues Band, albo – według innego wariantu – Szukaj, Burz, Buduj). Ale sztandarową imprezą Pyrlika okazały się multidyscyplinarne festiwale artystyczne MULIMARE. Ta nazwa to skrótowiec oznaczający: MU-zyka, LI-teratutra, MA-larstwo, RE-szta.
Natomiast imprezy kulturalne organizowane w Pyrliku, zwłaszcza te w ramach MULIMARE, szybko zaczęły być atrakcyjne dla publiczności z całego miasta. Przeniesiono je więc do auli znajdującej się po drugiej strony ulicy Szkoły Muzycznej, potem do Opery Śląskiej. Tam już trzeba było udać się do kasy i kupić bilet, natomiast zarząd Pyrlika dysponował pewną pulą darmowych wejściówek.
Instynkt przywódcy
Pierwszy zarząd Pyrlika działał w składzie: Andrzej Bojko - prezes, Maciej Siciński, Andrzej Mozoła i Marek Jarosz - wiceprezesi, Barbara Michalska - sekretarz. - Andrzej Bojko miał instynkt przywódcy - wspomina Maciej Siciński. - Już w Liceum, a chodziliśmy do "Sikoraka" był drużynowym 13. Męskiej "Czarnej" Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Potrafił nas czasem "przycisnąć", ale miał pomysły. Bez niego Pyrlik by nie powstał.
Urodził się w 1942 roku we Lwowie. Po wojnie wraz z rodzicami przyjechał do Bytomia i tu mieszkał aż do śmierci. Pracę zaczynał w kopalni Julian, potem przeszedł na kopalnię Rozbark, gdzie był głównym inżynierem górniczym, jeszcze później pracował na KWK Szombierki. Zmarł 16 lipca, pochowany został na cmentarzu przy ul. Powstańców Śląskich.
Komentarze